Gotowanie z dziećmi...

...może być wielką przyjemnością...o ile się nie kłócą ;) Przyjechały do mnie moje bratanice (9 i 11 lat). Wiedzą, że pobyt u mnie to przede wszystkim wspólne gotowanie. Lubią to i ja też. Poza tym 2 dni jestem w stanie wytrzymać ich przepychanki :) Kilka dni zastanawiałam się co będziemy pichcić, pytałam nawet Fanów na Facebooku i zastosowałam się do sugestii Karoliny z bloga copysznego.blogspot.com.

Dzieci przyjechały i od razu domagały się czegoś dobrego do jedzenia. Przyrządziłam więc pancakes z musem jabłkowym, jogurtem z miodem i sosem malinowym. Dla chętnych był także sos czekoladowy :) Zajadaliśmy się, aż się uszy trzęsły. Dzieci jadły to chyba po raz pierwszy i bardzo im smakowało. To, co uwielbiam w tych naleśnikach to ich puszystość, miękkość i nieprzesadzona słodkość. Są po prostu idealne :)



Dzieci dostały kilka opcji do wyboru, jeśli chodzi o pomysł na obiad. Jednogłośnie wybrały pizzę, a ucieszyły się tym bardziej, jak im powiedziałam, że kształt i składniki na pizzy mogą być takie jak tylko chcą (z tego, co było do wyboru :) ). Liliana (młodsza) pokazała nam swoją duszę artystki- nie znałam jej takiej :) Mój Tata w dzieciństwie trzymał strych dla mnie, mówiąc, że tam będzie mój pokój w wielkim oknem, w którym będę malować swoje obrazy. Cóż, Tato, z tym talentem się pomyliłeś, choć o miłości do gotowania wiedziałeś 5 lat przede mną. Tak więc, Liliana nie myślała szablonowo i zrobiła piękną pizzę w kształcie serca. Zdziwiło mnie też, że lubi ostre jedzenie.... 9-cio latka, która sama sobie kładzie 3 extra hot chilli peppers na pizzy robi wrażenie! Na szczęście ją powstrzymaliśmy i dostała szczyptę posiekanej jednej papryczki :D





Składniki naszych pizz różniły się tylko sosem na cieście (dziewczyny wybrały oliwę, my sos pomidorowy).

Po obiedzie pojechaliśmy na bajkę- Hotel Transylwania, który w pierwszych chwilach wydał mi się nieodpowiednim filmem (animowanym) dla dzieci... Później jednak wielokrotnie rozśmieszał całą salę. Polecam wybrać się z dziećmi :) Po kinie lodowisko i prawdziwa szkoła cierpliwości :) Poligon rzekłabym :) Pomógł dopiero instruktor, dzięki któremu mogliśmy pojeździć ostatnie 10-15 minut...

Na kolację Epoka Lodowcowa 4 i niespodzianka... sakiewki z ciasta francuskiego z camembertem. Pycha! Zdjęcia nie zrobiłam, ale pożyczam od blogerki, która zgłosiła przepis w mojej akcji na zmiksowani.pl- Sprawdzone menu na imprezy!



Zdjęcie pochodzi z bloga iskierka w kuchni

Niedzielny obiad stanął pod znakiem hamburgera. I znów popisała się Liliana :) Spójrzcie tylko! Plastuś zamiast bułki :D Pola natomiast zrobiła najlepszego hamburgera, smakował jak z McDonald`s. Podjadłam jej trochę... A Jacek zjadł połowę Liliany! :D



Po śniadaniu, w ramach tortu urodzinowego Poli, wjechała szarlotka z 11 świeczkami :) Przyrządziłyśmy ją wspólnie dzień wcześniej...



Dziewczyny zrobiły też sobie chleb z serem i bazylią i wzięły go do domu. Smakował na tyle pysznie, że zrobiliśmy sobie taki sam :)